Hej !
Dziś 14 luty, jednak nie będę wam składać życzeń z tej okazji.
Życzę Wam, żeby KAŻDY dzień spędzony z waszą "drugą połówką" był szczęśliwy a nie tylko ten jeden w całym roku.
A singlom ( w tym sobie ^^ ) życzę znalezienia osoby, z którą spędzą życie.
Zapraszam do czytania i komentowania :)
~S
Rozdział 2 : It's nice to be back at . . . home . . .
~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~ ~ * ~
Nie wiedziała jak długo tkwiła w jego ramionach. Czuła się w nich tak bezpiecznie i jednocześnie trochę dziwnie. W końcu nie codziennie przytulała się do nieznajomych facetów. A już na pewno nie pozwalała sobie na zaufanie komukolwiek po zaledwie kilku godzinach znajomości. Zbyt dużo zawodów spotkało ją w życiu. O niektórych prawie nikt nie wiedział. Nawet siostra. Sara z pewnością by jej powiedziała, ale bała się, że ta może przez przypadek powiedzieć rodzicom. A po co Ci mają się niepotrzebnie martwić ? Jej największe sekrety znała jedynie Caroline - jej najlepsza przyjaciółka. Nie jednokrotnie przeżywały razem rozstania ze swoimi chłopakami. Wtedy przeważnie siedziały w piżamach u którejś w mieszkaniu, oglądały melodramaty i zajadały się lodami.
Sara nie była zbyt ufna. Raczej skryta i nie otwierała się przed każdą napotkaną osobą. Właśnie dlatego obecne uczucie było jej trochę obce. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo pod tym względem jest podobna do Artura.
W końcu postanowiła, że go puści.
"Jeszcze sobie pomyśli, że jestem jakąś wariatką z rozstrojeniem nerwowym. Może by się dużo nie pomylił."
Ale czy nie miała prawa na chwilę słabości ? Została prawie zamordowana i potrzebowała teraz odrobiny poczucia bezpieczeństwa.
Nie chciała, ale wydostała się z jego objęć.
- Możesz mi opowiedzieć wszystko co wiesz o tamtym wieczorze ?
- Jeśli tego chcesz. . .
- Tak, proszę.
- Dobrze - wskazał ręką, by usiadła. Sam zastanawiał się ile prawdy może jej powiedzieć. Po chwili usiadł obok niej i zaczął mówić. - Tego wieczoru także byłem w tym klubie. Dużo wcześniej niż Ty. I zauważyłem, że jeden gość zaczepia dziewczyny. Gdy jedna mu odmawiała, ten zagadywał do następnej. Gdy przyszłaś razem z koleżanką, on był już po kilku drinkach. Na początku chyba Cię nie zobaczył, widocznie flirtował z jakąś panienką. Trochę tańczyłyście z koleżanką. Wypiłyście kilka drinków. Po pewnym czasie zostawiłaś ją na parkiecie i podeszłaś do baru, żeby się czegoś napić, przysiadł się do Ciebie jakiś gość i chwilę rozmawialiście, a później podszedł do was ten pijany koleś. Musiałaś mu się bardzo spodobać, gdyż nie chciał odpuścić. Spławił nawet tego, z którym rozmawiałaś. Musiałaś mieć już go dość, gdyż w końcu wyszłaś, nie mówiąc nic koleżance. Niestety ten gość poszedł za Tobą. Nie wyglądał mi na przyjemniaczka, więc poszedłem za wami i jak tylko wyszedłem za drzwi zobaczyłem, że . . . -zawahał się co powiedzieć - próbował się do Ciebie dobierać, trzymając nóż przy gardle. Krzyknąłem, żeby Cię puścił i pobiegłem w waszą stronę. Wtedy spanikował i zaczął uciekać. Chciałem za nim pobiec ale zobaczyłem, że krwawisz, więc postanowiłem zająć się Tobą. Przyniosłem Cię tutaj i opatrzyłem.
Sara przez chwilę siedziała w ciszy. Była w szoku i nie wiedziała co powiedzieć. Zdążyła sobie tylko przypomnieć jak tańczyła z Caroline i jakimiś chłopakami na parkiecie. Nic więcej nie pamiętał. Najwyżej fragmenty rozmowy z jakimś gościem przy barze. Nie pamiętała jego twarzy, imienia. Musiała wypić na prawdę dużo, skoro prawie nic nie mogła sobie przypomnieć. Za to Artur. . . On wiedział tak dużo. Wydawało jej się, że za dużo. Przecież tam musiało być dużo ludzi. Dlaczego zauważył właśnie ich ? To tylko powiększyło jej wątpliwości.
- Prawie nic z tego nie pamiętam. - Nie zdziwił się, gdy to powiedziała. Zacząłby się martwić, gdyby usłyszał coś innego. - Tylko taniec, rozmowę przy barze . . . - "rozmowę przy barze " ?! Jak to możliwe ? "
- Pamiętasz tego mężczyznę, z którym rozmawiałaś ?
- Nie, jedynie fragmenty rozmowy. Nie pamiętam twarzy ani jak się nazywał.
Odetchnął z ulgą.
- Ale za to Ty . . . pamiętasz bardzo dużo. . .
Zmusił się do lekkiego uśmiechu i odpowiedział :
- Po prostu mam dobrą pamięć.
Siedzieli przez minutę w ciszy.
- A możesz mi wytłumaczyć jak to się stało, że w ciągu zaledwie kilku chwil mój bark i szyja przestały boleć ?
- Tak jak mówiłem, to ten lek. Jest nowy, ale nie martw się, przetestowany i bezpieczny. Przyspiesza gojenie i łagodzi ból. Jak mówiłem, znam się trochę na tym.
- Jesteś lekarzem ?
- Kiedyś byłem. . .
- Kiedyś ? Wyglądasz na 30-latka. W tym wieku dopiero kończy się studia doktoranckie, a Ty mówisz, że już zdążyłeś skończyć z byciem lekarzem ?
- To skomplikowane. . .
- Dobrze, nie będę naciskać. Skoro nie chcesz powiedzieć to ok. Masz do tego prawo. - uśmiechnęła się.
Chciał jej powiedzieć. Na prawdę. Chciał się podzielić z kimś tym sekretem ale bał się, że nikt go nie zrozumie.
- Może kiedyś Ci o tym opowiem.
- Ok. A skoro już się lepiej czuję to myślę, że powinnam wrócić do siebie. - chciała jak najszybciej wrócić do rutyny, by zapomnieć o tym co się wydarzyło i przede wszystkim do swojego mieszkania. Tam czuła się najbezpieczniej. Nie chciała dłużej przebywać w mieszkaniu Artura. Z jednej strony, nie wiadomo dlaczego, czuła , że może mu zaufać ale z drugiej wiedział zbyt dużo, a to wzbudzało w niej wątpliwości i niepokój.
- Ale wiesz, że to niebezpieczne . . .
- Więc zawsze było niebezpiecznie. Taka sytuacja mogła przytrafić mi się dużo wcześniej. Mi lub komuś innemu. Taka jest rzeczywistość. Możemy ją tylko próbować zmienić. I właśnie dlatego muszę to zgłosić na policję, żeby złapali tego bandytę zanim skrzywdzi kogoś innego. A jeśli chcesz mi pomóc poczuć się bezpieczniej, to możesz pójść ze mną na i złożyć zeznania.
- Jasne, chętnie Ci pomogę. - powiedział z wahaniem i zaczął myśleć jak ją odwieść od tego pomysłu
- Tylko co im powiesz, gdy zapytają jak wyglądał napastnik ? Przecież nie pamiętasz jak wyglądał.
- Ale Ty pamiętasz.
Sytuacja zaczynała się komplikować. Co ma teraz zrobić. Pójść i zeznawać ? Ten pomysł mu się nie spodobał. Musi sam to załatwić. Ale jak namówić Sarę, by zrezygnowała z tego pomysłu ? Wydaje się zdeterminowana i łatwo nie odpuści o ile w ogóle . . .
- Racja.
- Chciałabym wrócić do swojego mieszkania.
- Nie powinnaś teraz być sama. Nie po tym co przeszłaś.
- Mogę zadzwonić po przyjaciółkę lub siostrę. Dotrzymają mi towarzystwa.
- Możesz też zostać tutaj. Przynajmniej do czasu aż rana się trochę zagoi.
- To miłe ale nie mogę Ci ciągle siedzieć na głowie. Zresztą już się lepiej czuję, a jutro kończy mi się urlop i w środę muszę iść do pracy. - Im szybciej wróci do codziennych zajęć, tym lepiej. - A tutaj nawet nie mam ubrań na zmianę.
Zastanawiał się jak może ją zatrzymać. Bał się o nią. Ten wariat może biegać gdzieś po mieście i bardzo możliwe, że będzie jej szukać. Nie mógł jej teraz zostawić samej. Ale przecież nie może jej tu trzymać na siłę. . .
- Dobrze, w takim razie Cię odwiozę.
Chciała zaprotestować, żeby nie dowiedział się, gdzie mieszka lecz nie chciała też wracać sama autobusem, gdyż się bała. Zresztą przeglądał jej dokumenty, więc pewnie już zna jej adres. Postanowiła pozwolić mu by ją odwiózł. Była już gotowa do wyjścia. Wyszli z pokoju na szeroki korytarz. Po lewej stronie zobaczyła jeszcze dwa wejścia do innych pokoi.Oni poszli w prawo. Minęli kolejne dwa pokoje - drugą sypialnię i salon - oraz kuchnię.
- Masz duże mieszkanie. . . I do tego bardzo ładne.
Spojrzał na nią i się lekko uśmiechnął.
- Dziękuję.
Przy drzwiach wyjściowych zatrzymali się dosłownie na sekundę. Artur wziął swoją czarną kurtkę i klucze, które leżały na szafce na buty, i wyszli. Przeszli kilka metrów do windy i zjechali do podziemnego parkingu.
- Sam tu mieszkasz ?
- Przez większość czasu tak. Czasami odwiedza mnie siostra ze swoim synem.
Minęli kilka luksusowych samochodów.
- Musisz czuć się trochę samotny w tak dużym mieszkaniu.
Zatrzymali się obok czarnego Mustanga, najnowszy rocznik. Artur nacisnął guzik dołączony do kluczy, samochód zamigał światłami i drzwi się odblokowały.
Sara na chwilę przystanęła w miejscu i zapytała :
- To Twój samochód ?
Artur szeroko się uśmiechnął, gdy zobaczył jej minę. Wyglądała jakby właśnie zobaczyła Atlantydę. Musiał się powstrzymywać, by się nie roześmiać.
- Tak. - odpowiedział i otworzył jej drzwi. Usiadła na przednim siedzeniu pasażera.
"Nie wierzę, że jest samotny" - pomyślała - "Jest przystojny, a do tego jak widać ma sporo kasy. Dziewczyny pewnie za nim szaleją." - pomyślała.
Artur usiadł za kierownicą, zapiął pasy i przekręcił kluczyk w stacyjce. Odezwał się silnik.
- Łaaał.
- Lepiej zapnij pasy.- zrobiła to co powiedział i ruszyli. - Na jakiej ulicy mieszkasz ? - zapytał chociaż dobrze znał odpowiedź.
- Green Avenue 320.
- I jechałaś taki kawałek tylko po to, żeby sobie potańczyć w klubie na Madison Avenue ?
- Lubię to miejsce. A przynajmniej lubiłam do tej pory . . .
Po około 25 minutach byli na miejscu. Artur zaparkował Mustanga niedaleko wejścia, zamknął samochód i weszli do środka.
- Dzień dobry panno White.
- Witaj Aaronie. - powiedziała do znajomego chłopca, który wbiegł do windy, gdy ta się już prawie zamknęła. Niestety jego mama nie zdążyła wbiec za nim, gdyż drzwi zdążyły się już zamknąć. - Nie poczekasz na mamę ?
- Nie. Założyłem się z tatą, że przyjadę do domu szybciej niż ona. Wygrałem. W nagrodę pójdziemy w niedzielę do Zoo w Central Parku i do kina. - powiedział zadowolony dziewięciolatek.
- Oo to super. Ale znając Ciebie pewnie na zoo i kinie się nie skończy, prawda ?
Chłopiec nic nie powiedział, tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu i wybiegł z windy, gdy ta się otworzyła na 3 piętrze.
Sara się tylko roześmiała.
- Ja mieszkam na 4.
"Wiem" - pomyślał Artur - "Mieszkanie numer 27."
Sara zatrzymała się przed drzwiami, na których wisiał numer 27, sięgnęła do torebki i wyjęła klucze. Włożyła jeden z nich do zamka i spróbowała przekręcić. Nic.
- Co jest ? Zacięły się ?
Artur nacisnął klamkę i drzwi się otworzyły. Sara popatrzyła na niego przerażona. Zawsze zamykała drzwi na klucz, gdy wychodziła. Zawsze. Niemożliwe, żeby kiedykolwiek o tym zapomniała. Ktoś musiał być środku podczas jej nieobecności. Może ciągle tam był. . .